Polskie plony mogą zastąpić eksport z Ukrainy, ale to zła wiadomość dla naszych portfeli

Dodano:
Pszenica –zdjęcie ilustracyjne Źródło: Unsplash / Tomasz Filipek
Ukraina należy do największych na świecie eksporterów m.in. kukurydzy i pszenicy. W tym roku ukraińscy rolnicy nie mogą eksportować zbóż ani mięsa. Dotychczasowi odbiorcy ukraińskich dostaw wyrażają zainteresowanie kupowaniem od polskich rolników, co może wywindować i tak wysokie już ceny żywności w naszym kraju.

Ukraina należy do największych na świecie eksporterów m.in. kukurydzy i pszenicy, jest teżnajwiększym na świecie eksporterem oleju słonecznikowego. Przed rosyjską inwazją prognozowała, że latach 2021–2022 może wyeksportować ponad 60 mln ton zboża, w tym 33 mln ton kukurydzy i 23 mln ton pszenicy. W regionach, w których nie trwają działania wojenne, rozpoczął się siew zbóż jarych ale nie rozpoczęto jeszcze masowej kampanii siewnej – poinformował w połowie marca ukraiński wiceminister rolnictwa Taras Wysocki.

Wiosenne zasiewy mogą spaść o 39 proc.

Powołując się na raport firmy konsultingowej APK-Inform, Reuters poinformował, że w wyniku działań wojennych wiosenne zasiewy mogą spaść o 39 proc. do 4,7 mln hektarów, podczas gdy wiosną zeszłego roku obsadzono 7,7 mln ha. Aby zapobiec sytuacji, w której producenci sprzedadzą plony za granicę, realizując zawarte umowy, a zbóż i płodów rolnych zabraknie dla mieszkańców Ukrainy, rząd wprowadził daleko idące ograniczenia w eksporcie żywności i zbóż. Całkowicie zakazany jesteksport żyta, jęczmienia, gryki, prosa, cukru, soli i mięsa do końca roku. Wcześniej władze informowały o konieczności uzyskiwania licencji ilościowych przez eksporterów pszenicy, owsa, żyta, gryki, prosa, bydła i wołowiny oraz jajek, oleju słonecznikowego, cukru i soli.

Polscy producenci z zagranicznymi kontraktami

„Rzeczpospolita” zauważa, że pozbawione dostaw z Ukrainy kraje szukają żywności w Polsce.

– Zniknięcie z rynku ukraińskich dostawców spowodowało ogromny wzrost zainteresowania polskimi produktami. W efekcie wielu producentów nastawia się dzisiaj na eksport, a nie dostawy krajowe, co może być za chwilę powodem problemów z zaopatrzeniem sklepów w podstawowe produkty – powiedziała Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji zrzeszającej największe sieci.

Aby nie dopuścić do sytuacji, w której nadmiernie dużo krajowej produkcji rolnej zostanie sprzedane za granicę, niektóre kraje już wprowadzają ograniczenia wywozowe.Zdecydowały się na to Węgry, a rozważają Bułgaria i Rumunia.

Krzysztof Gwiazda, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego, przyznał w rozmowie z „Rz”, że spodziewa się znacznego przyspieszenia eksportu polskiej pszenicy i kukurydzy. – Dostawy ziarna między innymi z Polski do krajów Afryki i innych będą zastępować zboże ukraińskie, którego eksport drogą morską został całkowicie wstrzymany – wyjaśnił.

Jeśli producenci dostaną korzystne oferty od zagranicznych klientów, polskie sieci handlowe będą musiały uatrakcyjnić swoje warunki współpracy, czyli po prostu – zapłacić więcej. To przełoży się na wyższe finalne ceny w sklepach.

Skutkiem wojny może być fala głodu w Afryce

Odcięcie dostaw z Ukrainy (a częściowo także z Rosji, ponadto tocząca się wojna wpłynęła na wstrzymanie dostaw z rejonu Morza Czarnego) grozi poważnymi niedoborami w krajach, które swój rynek żywności opierają przede wszystkim na imporcie. „To fatalna wiadomość dla Egiptu, największego nabywcy pszenicy na świecie. Potrzebuje on 21 mln. ton pszenicy rocznie, aby wyżywić 102 mln mieszkańców, ale produkuje mniej niż połowę tej ilości. Rosja i Ukraina zapewniają 86 proc. jego importu” – informował w połowie marca „The Economist”.

W trudnym położeniu znajdą się też biedniejsze kraje Afryki. Nawet jeśli nie kupowały zbóż z Ukrainy i Rosji, to będą musiały zapłacić więcej swoim dostawcom, gdyż ci będą mogli narzucić wyższe ceny – w najbliższych miesiącach klientów im nie zabraknie. Organizacje pozarządowe działające w Afryce ostrzegają, że jednym ze skutków agresji Putina może być fala głodu na tym kontynencie.

Źródło: Wprost / Rzeczpospolita
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...